Czy zadawałeś, zadawałaś sobie pytanie co czuje dziecko, gdy zabraknie mu kontaktu z rodzicami? Chcemy naszym dzieciom okazywać miłość i czułość, ale nigdy nie zastąpimy im rodziców.  Adopcja Serca, Adopcja na odległość, Adopcja Miłości to, jak podaje definicja,  forma pomocy ubogim dzieciom, która służy tworzeniu partnerstwa między nimi a ofiarodawcami (rodzinami, osobami indywidualnymi czy grupami osób, jak wspólnota parafialna, grupa duszpasterska czy klasa szkolna). Zapraszamy wszystkich ludzi, którym ta sprawa nie jest obojętna do współpracy na tym polu. Adopcja zakłada wsparcie duchowe oraz materialne – na wyżywienie, ubrania oraz edukację. Warunki adopcji będą omawiane z każdą osobą indywidualnie. 

NASZE HISTORIE

Siostro Rut, proszę opowiedz nam historię Juliany Joseph
Ludzie widzieli kobietę z małym dzieckiem, błąkającą się po ulicach, drogach, śpiąca gdziekolwiek. Obie były bezdomne. Gdy jej córeczka o imieniu Juliana miała dwa latka, matka czuła się bezradna i zmęczona ciągłą tułaczką. Z bólem serca zostawiła swe dziecko pod bramą kościoła, wierząc, że ktoś się o nią zatroszczy.  Dwuletnie dziecko nie rozumiało, dlaczego mama ją zostawiła. „Mama mnie nie chciała” – tak brzmiały pierwsze słowa, które Juliana wypowiedziała do mnie zaraz po tym, jak trafiła do Wioski Miłosierdzia w Kigera Etuma. Została u nas. Obdarzałyśmy ją miłością na ile potrafiłyśmy. Jednak widziałam, że Juliana jest inna, inna niż jej rówieśnicy, zamknięta w sobie, ciągle zamyślona. Pewnego dnia, gdy miała już siedem lat, wróciła ze szkoły zapłakana. Nie chciała z nikim rozmawiać. Dopiero jej kolega powiedział: „Siostro, ona płacze, bo tęskni za mamą”. „Juli, przecież wiesz, że mama musiała odejść” – powiedziałam. Ona przytaknęła głową, że wie i powiedziała: „Ale ja i tak za nią tęsknię”.  Modliłam się: „Panie Jezu, ześlij mi światło, żebym potrafiła jej coś powiedzieć, bo czuję się bezsilna.” No i powiedziałam: „Juli, wiesz, że Jezus cię kocha, wierzysz w to?” W tym momencie, gdy usłyszałam siebie, co mówię, skarciłam się w duchu: „Rut, co ty jej mówisz, ona po prostu chce mieć mamę.” Szybko dodałam: „Juli, Pan Jezus tak bardzo cię kocha, więc dlatego ja tu jestem i teraz ja będę dla ciebie mamą.” Siedziałyśmy godzinę bez słowa, wtulone w siebie. Obecnie Juliana jest uczennicą VI klasy.

 

Siostro Rut, powiedz nam coś o Samuelu Marwa
Samwel ma 12 lat i obecnie jest uczniem VII klasy. Podobnie jak Juliana jest ze mną dziesięć lat. Jego historia jest inna. Samwel, gdy był mały mieszkał z matką, która była psychicznie chora. Ojciec Samwela nie żyje. Matka znęcała się nad swoim synem, często go biła. W ataku rzucała go nawet o ścianę.  Chłopiec często chodził głodny, gdyż matka nie dawała mu pożywienia. Tak był wycieńczony, że gdyby nie troska sąsiadów, chłopiec już by nie żył. Matka stawała się coraz bardziej niebezpieczna. Coś trzeba było zrobić, podjąć konkretne kroki. I w ten sposób Samwel znalazł dom w naszym Ośrodku. 

Dzisiaj opowiem o naszych najmłodszych pociechach
Maria i Joseph Charles są bliźniakami. Urodzili się w okolicach Musomy. Pewnego dnia jeden z księży, który przebywał w mieście zauważył biedną kobietą proszącą o pomoc. Nie była sama, obok niej leżała dwójka małych, płaczących głodnych dzieci. Niestety, kobieta nie miała pokarmu w piersiach, aby je nakarmić. Jak się okazało od dwóch dni sama nic nie jadła. Ksiądz, kierując się miłosierdziem, pomógł kobiecie. Ich znajomość trwała do stycznia 2020 roku. W styczniu, ksiądz, wiedząc już o naszym Centrum, odwiedził nas. Opowiedział nam historię kobiety i jej dzieci: „Siostro, znam dwójkę biednych małych dzieci. Mama nie jest w stanie zapewnić im podstawowych warunków do życia. Jest bardzo biedna.” I wtedy usłyszałam pytanie: „Czy nie zechciałaby Siostra im pomóc?” I tak zaczęło się życie dwóch maluchów w Centrum Dobrego Samarytanina. Pewnego razu wzięłyśmy dzieci na badanie lekarskie. Po badaniu Pan doktor spytał: „Jak się nazywacie?” Na to dziewczynka odpowiedziała: „Maria Msamaria Mwema” (Maria od Dobrego Samarytanina). A później przedstawił się chłopiec: A ja mam na imię Joseph Msamaria Mwema (Józef od Dobrego Samarytanina).

Czyż dziecko nie jest cudem!?

A oto historie Veroniki i Emmanuela, którzy mieszkają z nami od 03 września 2020r.

Najpierw Veronica, bo jest dziewczynką, a kobiety mają pierwszeństwo.

Veronica Vitus Brude Jing’ana urodziła się 01 października 2015 roku w Nyakatende. Jej ojciec zmarł, gdy Veronica miała roczek, rok później po ojcu zmarła matka. Oboje mieli AIDS. W tym wypadku Veroniką zaopiekowała się ciotka. Jednak brak funduszy zmusił ją do oddania dziecka pod naszą opiekę. Tak jak w przypadku innych dzieci również Veronica miała robione badania lekarskie, które nie wykazały żadnych poważnych chorób. Veroniki językiem jest kikwaya, dlatego obecnie wraz z Emmanuelem uczy się swahili i j. angielskiego.

 

 

Natomiast Emmanuel Malimbi Mashaka urodził się 31 grudnia 2014 roku w wiosce Kakisheri (region Musoma). Gdy chłopiec miał roczek zmarła mu mama. Wkrótce potem zmarł również jego ojciec. Emmanuelem zaopiekowała się babcia. Ich sytuacja życiowa była bardzo trudna. Babcia pracowała całymi dniami przy kamieniach, stąd Emmanuel zostawał w domu sam. Z relacji babci wiem, że chłopiec ciągle narzekał na ból brzucha. Był badany na malarię, dostawał leki. Gdy Emmanuel przyjechał do nas 03 września 2020 roku wyglądał bardzo mizernie – ogromny brzuch i wychudzone ręce i nogi, a w oczach łzy. Oczywiście na drugi dzień pojechałam z nim do lekarza. Zrobione miał badania. Okazało się, że ma w sobie całą masę robaków (pasożytów), ale to nie wszystko. Badanie trzeba było powtórzyć. Pierwsza diagnoza był trafna – niedokrwistość hemolityczna z nieprawidłową budową erytrocytów. Emmanuel również posługuje się językiem kikwaya, dlatego aby się z nami porozumieć musi uczyć się swahii i angielskiego, gdyż są to dwa oficjalne języki Tanzanii. 

 

 

Historia Trójki Rodzeństwa (2021)

Otrzymałam telefon od jednej Siostry, która słysząc, że opiekujemy się dziećmi poprosiła czy nie mogłybyśmy przyjąć dwóch dziewczynek. Zgodziłam się i 08 sierpnia 2021 roku Siostra przyjechała z nimi do Bukangi. Po powitaniu okazało się, że był z nimi jeszcze chłopiec, ich brat. Nie posiadał się z radości, gdy zgodziłam się, że może zamieszkać tutaj razem ze swymi siostrami. Cała trójka pochodzi z Mwanzy, tj około 260 km od Bukangi. Urodziły się w bardzo biednej rodzinie, nie tylko materialnie. Matka jest psychicznie chora, a ojciec, jak to często tutaj bywa, gdzieś zaginął i nikt nie wie gdzie jest. Najmłodsza dziewczynka Hildegarda (Hilda) Dotto a ma trzy lata, Suzana Dotto – siedem, a John Dotto – dziewięć. Będąc w Mwanzie John przyszedł do Sióstr, prosząc czy mogliby chodzić do przedszkola, bo wtedy dostaną chociaż jeden posiłek dziennie. Takie historie słyszy się tutaj często. A gdy widziałam jak Hilda jadła z talerza to, co otrzymała – moje serce płakało ze smutku. Miała jeszcze jedzenie na talerzu i twierdząc, że się już najadła, wyciągała rączkę po więcej. Po jakimś czasie zauważyłam, że chowa pod sukienkę banana. Zapytałam czy jest jeszcze głodna. Odpowiedziała, że nie, ale nie wie czy później będzie miała co jeść. Nasza Wspólnota powiększa się. Jest to na razie mała grupka – czternaścioro dzieci. Wierzymy jednak, że z pomocą ludzi o wrażliwych sercach będziemy mogły przyjąć więcej dzieci. One pragną miłości, ciepła rodzinnego, pożywienia, edukacji. Ich uśmiechnięte i szczęśliwe oczy mówią wszystko.

Matka Boża z Lourdes przysyła kolejne dzieci. (11.02.2022) 

Witajcie w domu! Tak to już jest nowy dom dla Anielki Lukonge i Anastazii Daniel oraz Klary Kubojwa. Matka Boża z Lourdes przysłała je do nas. Cóż za piękny prezent! Anielka ma dopiero trzy miesiące i jest siostrą Anastazii, która ma 2 i pół roku. Ich Mama zmarła, a one miały zostać z dziewięćdziesięcioletnim dziadkiem. Natomiast Klara nie mam taty, a mama jest bardzo chora i w tym stanie nie dałaby rady wychowywać swojej sześcioletniej córki, która powinna także rozpocząć naukę w szkole. 

Matka Boża z Lourdes przysyła kolejne dzieci. (12.02.2022)

Witajcie w domu!   Następnego dnia witaliśmy kolejne dzieci: Modestę Lisu, Fransisko Justina i   Charles’a Aporonal. Modesta ma pięć lat, jej rodzice nie żyją. Fransisko ma trzy lata. Jego Mama jest niewidoma i nie byłaby w stanie wychować swego syna. Fransisko wiedział wcześniej, że pojedzie do Sióstr i już od samego rana czekał niecierpliwie na swój wyjazd. Natomiast Charles ma pięć lat i jego rodzice również zmarli.  

Matka Boża z Lourdes przysyła kolejne dzieci. (po 12.02.2022)

Witajcie w domu!  W kolejne dni dołączyły jeszcze do Wspólnoty: Ester Mabula i Veronika Malima, które także nie mają rodziców. Mam nadzieję, że dzieci szybko zaadoptują się w nowym środowisku otoczone miłością i dobrocią. 

W ostatni dzień 2022 roku, tj. 31 grudnia przyjechał do nas z okolic Geita chłopiec. Edward skończy w tym roku 6 lat. Rodzice jego nie żyją. Ojciec zmarł nagle w ubiegłym roku, a o matce nic nie wiemy. Przez ten czas od śmierci ojca Edward mieszkał u sąsiadów. O przyjęcie chłopca do Centrum prosił Ksiądz Proboszcz Parafii, w której żyła rodzina Edwarda.  

 

 

Mariam George Makali

Mariam to 4 letnia bardzo nieśmiała dziewczynka. Oboje rodzice mają po 26 lat i wychowują 2 dzieci. Mężczyzna jest rybakiem. Mieszkają w domu zbudowanym z gliny. Dach pokryty jest blachą. Obok domu znajduje się ulepiona z gliny “kuchnia”, gdzie gotowane są posiłki. 

Miriam rozpoczęła swą obecność w naszym Centrum z grupą przedszkolaków. Po pewnym czasie Ojciec zwrócił się z prośbą, aby jego córka mogła zamieszkać na stałe w Centrum. Miriam bardzo się z tego ucieszyła. Zatem od 15 stycznia 2024 roku Miriam jest członkinnią Centrum i należy do naszej wspólnoty. 

luty 2023

Nestor Joseph Charles 

Nestor to bardzo smutny 3 letni chłopczyk, porzucony przez rodziców. Dziecko wychowywali dziadkowie, którzy mieszkają w chacie ulepionej z gliny. Dach domu jest pokryty słomą. Posiłki przygotowywane są na zewnątrz. Toaleta znajduje się w pobliżu chaty.

Nestor należy do grupy przedszkolaków, ale od miesiąca (sierpień/wrzesień 2024) mieszka na stałe w Centrum. 

wrzesień 2024